Gdy słownik nie wystarcza... czyli kilka słów o codzienności tłumacza. Z cyklu - mini poradnik początkującego tłumacza. Część 2.
Dzisiejsze zmagania będą kontynuacją tematu, który poruszyłem we wpisie z dnia 3 sierpnia 2012.
Przypomnę, że rozpocząłem wątek problemu obiegu dokumentów firmie i jego konsekwencji dla tłumacza. Skupiłem się na tym, gdzie warto szukać rozwiązań, gdy nie wystarcza podstawowe narzędzie tłumacza, czyli słownik. Wpis zakończył się pochwałą forów branżowych.
Tym razem skoncentruję się na drugim poważnym problemie, z którym często spotykają się tłumacze pisemni, czyli nieprecyzyjności języka lub tekstu. Dobrze będzie posłużyć się przykładem. W raportach finansowych spółek często można zetknąć się przykładowo z mniej więcej takim zdaniem 'do limitów wlicza się odpisy w wysokości xxx PLN’. Banalne z pozoru zdanie może przyprawić o potężny ból głowy. Po pobieżnym ‘śledztwie tłumaczeniowym' każdy tłumacz dowie się, że rzeczone odpisy dzielą się co najmniej na kilka zupełnie osobnych grup, np. na odpisy amortyzacyjne lub odpisy aktualizujące wartość należności. W języku angielskim są to kompletnie osobne wyrażenia i nie wchodzi w grę użycie jednego, ‘ogólnego’ terminu. W takiej sytuacji ponownie możemy skorzystać z opisanych już powyżej rozwiązań. W przypadku forów branżowych warto także rozważyć kontakt z osobami z forów dla księgowych i finansistów. Być może w tym konkretnym przypadku pomocny tłumaczowi będzie znajomy bądź znajoma, która zaznajomiona z branżą księgową będzie w stanie wywnioskować i objaśnić znaczenie rzeczonych ‘odpisów’? Może w takim przypadku warto skontaktować się z lokalnym biurem rachunkowym i poprosić o pomoc. Rozwiązań jest mnóstwo. Jednej natomiast rzeczy tłumaczowi w tym przypadku zrobić nie wolno. Pod żadnym pozorem nie wolno losowo dobierać słownictwa licząc, że nikt się nie połapie. Takie działanie jest nie tylko nieprofesjonalne i niemoralne, ale może też skutkować określonymi efektami dla przedsiębiorstwa, dla którego tłumaczony jest raport finansowy. Absolutnie ostatecznym działaniem, po niepowodzeniu wszelkich innych prób, jest odpowiednia adnotacja wyraźnie wskazana i podkreślona w tekście, że wg zrozumienia tłumacza rzeczone ‘odpisy’ to np. odpisy amortyzacyjne i tak wyrażenie zostało przetłumaczone. W ten sposób tłumacz daje klientowi szansę reakcji. Należy jednak pamiętać o częstokroć skomplikowanej ścieżce, którą przetłumaczony dokument podąża po jego przetłumaczeniu. Osobiście wyobrażam sobie sytuację, kiedy referentka w danym przedsiębiorstwie dla świętego spokoju kasuje wprowadzony przez tłumacza komentarz i posyła dokument dalej. Dopiero na późniejszym etapie dokument może w rękach kompetentnej osoby zostać uznany za przetłumaczony wadliwie. W takiej sytuacji całe odium spadnie na tłumacza. Stąd też, opisywane rozwiązanie zalecam jako ostateczne.
Podsumowując warto pamiętać:
1) Słowniki są tylko małą częścią narzędzi, które w swojej pracy może wykorzystywać tłumacz.
2) Znakomitym źródłem wiedzy jest sieć internetowa, w szczególności fora branżowe.
3) Rozwiązując problem, tłumacz może się posiłkować pomocą innych osób z grup tłumaczeniowych i jest to rozwiązanie skuteczne oraz relatywnie szybkie. Niemniej jednak należy pamiętać o zdrowym krytycyzmie względem proponowanych rozwiązań.
4) W sytuacji pracy nad tekstem specjalistycznym, w zrozumieniu problematycznych fragmentów mogą pomóc specjaliści z danej branży.
5) W żadnym przypadku nie wolno wpisywać w tłumaczony tekst wyrażenia, co do którego istnieją poważne i uzasadnione wątpliwości. Jeżeli jednak zajdzie konieczność zastosowania wyrażenia, co do którego tłumacz ma wątpliwości, winien to bardzo wyraźnie zaznaczyć i objaśnić przyczynę niepewności.
Bardzo ciekawe. Jak to się ma w takim razie do posiadania (lub nie) przez tłumacza różnych narzędzi CAT? Warunek wymagany przez WSZYSTKIE BT, z którymi miałam do tej pory kontakt. Osobiście nie ufam programom, które mają nam ułatwić pracę: nic nie zastąpi rozumu tłumacza i zgadzam się z Panem co do wypunktowanych zasad. Tłumaczyłam kiedyś instrukcję obsługi chwytni kontenerowej (spreadera) przy pomocy tylko słownika i kolegów z biura konstrukcyjnego. Pierwsze takie zadanie i tak wysoko zostało ocenione, że nie posiadałam się z radości :D
OdpowiedzUsuń