Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2012

Korektorzy w biurach tłumaczeń. Dogmaty i świętości

Poprzednio skupiłem się na temacie próbek. Konsekwentnie, warto wspomnieć w kilku słowach tych, którzy owe próbki poddają surowej ocenie.  Liczne biura tłumaczeń działające w Polsce wypracowały jeszcze liczniejsze procedury obsługi dostarczonego do nich przetłumaczonego dokumentu. Niektóre z nich zatrudniają tzw. korektorów, których zadaniem jest ocena poprawności merytoryczno-stylistycznej i wizualnej pracy tłumacza. Część biur uznaje racje korektora za ostateczne. Religijną niemal czcią otacza się tzw. native speakerów. Zdanie – ‘nasz native speaker twierdzi’ (i tu pada konkretne twierdzenie) ma w zamyśle zniechęcić tłumacza do dyskusji i zmusić go do wyrażania skruchy. Zdarzają się jednak i takie biura, które zatrudniają korektorów faktycznie w celu dostarczania klientom dobrze przetłumaczonych dokumentów. Korektorzy wówczas po prostu współpracują z tłumaczem nie siląc się na złośliwości czy bzdurne zmiany mające w zamyśle podkreślić ich niepodważalną wiedzę.  Korektor może

Próba sił, czyli jak ugryźć próbkę

Po złożeniu oferty do biura tłumaczeń, tłumacz może otrzymać tzw. próbki tłumaczeniowe, mające na celu zweryfikować jego umiejętności. Część tłumaczy odrzuca taki sposób sprawdzania ich umiejętności, zamykając sobie drogę do współpracy z biurem. Dotyczy to zwłaszcza tłumaczy przysięgłych, którzy uważają próbę kontroli ich umiejętności za urągającą. Nie komentując tego faktu zwracam uwagę, że dzięki temu szansę dostają także zupełnie początkujący tłumacze . Próbka próbce nierówna Próbki tłumaczeniowe, to z reguły jeden lub kilka krótkich tekstów o różnej skali trudności, mające wykazać umiejętności tłumacza w danej dziedzinie. W przypadku próbki przysłanej przez wydawnictwo, tekst może być szerszy objętościowo i zawierać nawet kilka stron. Niemniej jednak przestrzegam przed wykonywaniem próbek, które są przykładowo całym rozdziałem książki. Prezentuj broń Próbki są w świecie tłumaczeń normą. Są pewnego rodzaju ‘rozmową kwalifikacyjną’, na której wypada pokazać się od j

Format PDF – Potraktuj Dokument Fortelem. Cykl mini poradnika dla początkujących tłumaczy

Klient płaci i wymaga. Przy okazji lubi też uprzykrzyć życie tłumaczowi, przesyłając dokumenty zamknięte w formacie PDF Format PDF został stworzony po to, aby nie ingerować w zamknięty w tym formacie plik. Stąd, praca nad tego rodzajem plikiem jest utrudniona, zwłaszcza, jeżeli tłumacz chce (a takie jest często życzenie klienta) zachować jedność wizualną tłumaczonego dokumentu w dokumencie finalnym. Tłumacz nie musi w ułamku sekundy rozpoznawać wykorzystanych w dokumencie czcionek ani nie ma możliwości wykonania rysunków technicznych lub innych pojawiających się w tekście źródłowym zamkniętym w dokument formatu PDF. Oczywiście, można umówić się z klientem, że zadanie tłumacza będzie ograniczało się do przetłumaczenia treści dokumentu i wskazanie, gdzie w tekście winien znaleźć się rysunek. Niemniej jednak część tłumaczy radzi sobie doskonale z takimi dokumentami zwiększając w ten sposób swoją konkurencyjność. Łatwo się domyśleć, że skoro zaistniała potrzeba ‘odszyfrowania’

7 sposobów na uzyskanie statusu bezrobotnego tłumacza pisemnego.

Tłumaczysz pisemnie dla biur tłumaczeń, masz za dużo pracy a biura nie uznają słowa nie? Na szczęście możesz z łatwością się ich pozbyć. Bądź niepunktualny Dla tłumacza, który nie dostarcza pracy w umówionym terminie nie ma wytłumaczenia. Rzecz jasna, nie piszę tutaj o drastycznych sytuacjach, gdy przykładowo tłumacz uległ wypadkowi i nawet nie miał szansy poinformować o tym fakcie biura. Natomiast nagminnie zdarza się, że osoby przyjmujące zlecenie ignorują wyznaczony termin, wpędzając biuro tłumaczeń w poważne kłopoty. Należy zdać sobie sprawę z faktu, że często biura podpisują ze swoimi klientami umowy. Częścią składową takich umów są kary umowne, naliczane między innymi na skutek opóźnionego dostarczenia pracy.   Mogłoby się wydawać, że to zjawisko opóźnionego oddawania prac przez tłumaczy jest marginalne, ale mnogość tego typu skarg na tłumaczy na forach branżowych dowodzi, że ilość osób lekko traktujących swoje zobowiązania jest zatrważająca. Dość groteskowe okazują się

Po pierwsze specjalizacja. Cykl mini poradnika dla początkujących tłumaczy.

Praca tłumacza wymaga nieustannego rozwoju, w codzienny grafik należy wpisać czas na zgłębianie wiedzy dotyczącej dziedzin, które ze względu na specjalizację pozostają w obszarze zainteresowania danego tłumacza.   Dziedzina tłumaczeń pisemnych zdecydowanie wymaga specjalizowania się w wybranych kilku obszarach tematycznych. Z pewnością dobry, wykształcony i ciekawy świata tłumacz jest w stanie przeciętnie poruszać się w 3 - 5 obszarach tematycznych tłumaczeń. Natomiast informację, że tłumacz jest w stanie przetłumaczyć każdy tekst można interpretować tylko w jeden sposób. Tłumacz, który tak siebie przedstawia, jest osobą absolutnie początkującą i jeszcze zupełnie nie zdaje sobie sprawy z realiów zawodowych oraz odpowiedzialności, którą może ponieść na skutek wadliwego tłumaczenia dokumentu. Zgubna pewność siebie Bardzo doświadczonego tłumacza również może cechować zbyt wysoki poziom pewności siebie, który może okazać się zgubny. Nawet w przypadku braku zleceń nie warto

Archiwum X. Cykl mini poradnika dla początkujących tłumaczy.

Co powinien wynieść z domu tłumacz, gdyby jego dom stanął niespodziewanie w ogniu? Biżuterię, schowaną pod parkietem, skrytkę z obcą walutą? Ja z pewnością chwyciłbym twardy dysk z zapisanym archiwum. Archiwum tłumacza W moim archiwum zapisuję każdy jeden dokument dostarczany do moich klientów, opatrzony datą wysłania dokumentu. Tylko w okresie ostatnich dwóch lat znalazło się tam około 1000 dokumentów. Już sama liczba dokumentów wskazuje, że nie jestem w stanie pamiętać każdej oddawanej przeze mnie pracy. W takiej sytuacji proszę sobie wyobrazić, że dwa miesiące po oddaniu pracy do klienta otrzymuję reklamację. Wczytując się w fragmenty oznaczone jako wadliwe przyznaję klientowi rację, dziwiąc się jednocześnie, że mogłem dopuścić się tak karygodnych zaniedbań. Uratować mnie może tylko i wyłącznie moje archiwum. W dobrze prowadzonym i opisanym archiwum znajdę wysłany plik z łatwością. Równie z łatwością mogę udowodnić, że tekst wysłany przeze mnie do klienta był różny od teks

Łut szczęścia, czyli tłumaczenie znalezione w sieci. Cykl mini poradnika dla początkujących tłumaczy.

Idąc ulicą możemy czasem potknąć się o błyszczącą monetę o nominale 5 zł. W każdym bądź razie mnie się to często zdarza, chociaż nominały niestety zazwyczaj są mniejsze. Zastanawiam się wówczas, jako to możliwe, że na bardzo zatłoczonej ulicy jestem pierwszą osobą, która zauważyła monetę. Internet City Internet potrafi być taką właśnie zatłoczoną ulicą , na której monety porozrzucane są dosłownie wszędzie. Wystarczy wspomnieć, że kiedyś do tłumaczenia otrzymałem dyrektywę unijną. Dyrektywy, jako dokumenty oficjalne są oczywiście tłumaczone ‘odgórnie’ i gotowe dokumenty można znaleźć na stosownych stronach internetowych. Omawiany przypadek jest żywym dowodem na to, że jeszcze przed rozpoczęciem pracy, zwłaszcza w przypadku większego objętościowo tekstu, warto chwilę poszperać w sieci. Innym przypadkiem, który mogę wskazać, było pięćdziesięciostronicowe tłumaczenie instrukcji wyrzynarki. Wyrzynarka była produktem dużego przedsiębiorstwa. Po przetłumaczeniu połowy instrukcji z

Peja i Tede na uczelni, czyli Pollak do tablicy

Polscy raperzy wzorując się na kolegach innych narodowości do perfekcji opanowali tajemniczą gałęź marketingu. Mimo skromnych środków na reklamę i tekstów piosenek, których specyficzny charakter niemal uniemożliwia promocję owoców ich pracy w dużych stacjach radiowych, znaleźli sposób na wzbudzenie dużego zainteresowania sobą, co bezpośrednio odzwierciedlone jest poziomem sprzedaży ich płyt. Na samej górze piramidy marketingowej stoi raper działający artystycznie pod pseudonimem Peja. Jest głównym rozgrywającym na polu ‘diss marketingu’, gałęzi marketingu, którą uprawiają z powodzeniem w Polsce tylko nieliczni. ‘Diss marketing ' polega na tym, że jeden artysta (na przykład Peja) poświęca sporo pracy artystycznej, aby zgrabnie obrazić i sponiewierać kolegę po fachu (najczęściej rapera znanego z telewizji TVN turbo, niejakiego Tede). Z utworów Pei można dowiedzieć się, że Tedemu grożą choroby weneryczne, jego słuszna postawa rozmiaru XXL nie pasuje do realiów polskiej sceny r

Ile angielskiego jest w języku angielskim?

Częstokroć wiedza z danej dziedziny okazuje się być dla tłumacza ważniejsza od tekstu źródłowego. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać absurdalne, ale specjaliści w danej dziedzinie są w stanie przetłumaczyć dokument, ponieważ po prostu wiedzą, co powinno znaleźć się w danego typu dokumencie, niekoniecznie opierając się tylko i wyłącznie na faktycznej treści dokumentu. Malowanie ściany ‘od dołu’ jest łatwiejsze od malowania ‘do góry’ Duża część biur tłumaczeń różnicuje stawki w zależności od kierunku tłumaczenia tj. od tego, czy tłumacz ma wykonać zadanie tłumaczeniowe z języka ojczystego na język obcy czy odwrotnie. Biura oferują niższą stawkę za tłumaczenie wykonywane z języka obcego na język ojczysty wychodząc z założenia, że wykonanie takiego tłumaczenia jest łatwiejsze. Czy jednak w przypadku tłumaczy języka angielskiego takie podejście jest uzasadnione? Native speaker ze słonecznej Italii Język angielski cierpi na poważną internacjonalizację. Tłumacz języka ni

Jak zdobyć klienta i nie zrazić do siebie ludzi?

Dzisiejszy wpis poświęcę kwestii nastawienia do procesu zdobywania klientów. Chociaż bloga kieruję do początkujących tłumaczy, sądzę, że do lektury dzisiejszych rozważań mogę zachęcić inne osoby działające na własną rękę. Postaw się pod murem i wyobraź sobie, że strzelają do ciebie Jak w każdej branży, tłumacz działający na własną rękę ma względnie ograniczone możliwości, co nie oznacza, że stoi w sytuacji beznadziejnej. Sprzymierzeńcem każdej osoby działającej na własną rękę jest ogromna motywacja, którą może wygenerować sytuacja, w której się znajdzie. Zanim zostałem tłumaczem pracowałem w szkole. Postanowiłem znaleźć lepszą pracę. Niestety, źle oceniłem sytuację i tak zostałem bez środków do życia. Moja sytuacja wydała mi się podbramkowa. Ostatnią rzeczą, na jaką wpadłem, było oferowanie tłumaczeń. O branży wówczas nie miałem zielonego pojęcia. Nie wiedziałem wtedy niczego, o czym od kilku tygodni piszę ma moim blogu. Nie dysponowałem żadnym budżetem na reklamę. W

Wojewódzki byłby na nie, czyli pięć wad pracy w domu

Praca, którą można wykonywać w domu wydaje się nie mieć żadnych wad (chyba, że ktoś wyjątkowo nie lubi swoich czterech kątów). W powszechnym mniemaniu ten rodzaj pracy cechuje możliwość dowolnego regulowania godzin pracy (w domyśle, nigdy więcej ośmiu godzin dziennie), brak nadzoru (pan kierownik mi ‘lotto’), swobodne decydowanie o dniach wolnych od pracy (odwrócone proporcje, weekend trwa 5 dni a tydzień roboczy skracamy do dwóch) a nawet niczym nieskrępowana możliwość robienia zakupów w godzinach poza godzinami szczytu (co najbardziej doceniamy w okresie okołoświątecznym, gdy do sklepu rzucają świeżego karpia). To wszystko w jakimś stopniu jest rzeczywiście prawdą, ale jak mówi przysłowie, każdy kij ma dwa końce. Po pierwsze , chociaż praca w domu wydaje się być dla zadeklarowanego śpiocha idealna, śpioch musi liczyć się z sytuacją, że stały klient ściągnie go z łóżka o godz. 6.00 rano z dramatyczną prośbą o ekspresowe tłumaczenie. Dla odmiany obudzony tak 'brutalnie' tłu

Jak szybko i zgrabnie zaliczyć wpadkę. Z cyklu mini-poradnik dla początkującego tłumacza.

Pierwsze zlecenie powoduje niewątpliwie przyjemne uczucie ekscytacji. Tłumacz otwiera plik i natychmiast zabiera się do pracy tłumaczeniowej, już na wstępie popełniając duży błąd. Jeszcze przed rozpoczęciem pracy należy zapoznać się chociaż pobieżnie z treścią tłumaczonego tekstu . Jest to działanie niezbędne w celu poznania kontekstu dla słownictwa, które padnie naszym wyborem. Mówiąc kolokwialnie, czym innym jest aktyw partyjny a czym innymi aktywa w bilansie spółki. Tłumacz doświadczony, który współpracuje z danym klientem nad kolejnym tekstem danego rodzaju, na przykład częściami składowymi instalacji odpylania odlewni, czasem już po nagłówku doskonale rozpoznaje tekst i bezproblemowo decyduje, jakiego rodzaju słownictwa winien poszukiwać. Natomiast osoba dopiero stawiająca pierwsze kroki w zawodzie, bezwzględnie powinna pobieżnie zapoznać się z tematyką tłumaczenia. Nie zachęcam oczywiście do czytania całości dokumentu, zwłaszcza jeżeli jego objętość sugeruje kilkugodzinną lektu

Gdy słownik nie wystarcza... czyli kilka słów o codzienności tłumacza. Z cyklu - mini poradnik początkującego tłumacza. Część 2.

Dzisiejsze zmagania będą kontynuacją tematu, który poruszyłem we wpisie z dnia 3 sierpnia 2012. Przypomnę, że rozpocząłem wątek problemu obiegu dokumentów firmie i jego konsekwencji dla tłumacza. Skupiłem się na tym, gdzie warto szukać rozwiązań, gdy nie wystarcza podstawowe narzędzie tłumacza, czyli słownik. Wpis zakończył się pochwałą forów branżowych. Tym razem skoncentruję się na drugim poważnym problemie, z którym często spotykają się tłumacze pisemni, czyli nieprecyzyjności języka lub tekstu. Dobrze będzie posłużyć się przykładem. W raportach finansowych spółek często można zetknąć się przykładowo z mniej więcej takim zdaniem 'do limitów wlicza się odpisy w wysokości xxx PLN’. Banalne z pozoru zdanie może przyprawić o potężny ból głowy. Po pobieżnym ‘śledztwie tłumaczeniowym' każdy tłumacz dowie się, że rzeczone odpisy dzielą się co najmniej na kilka zupełnie osobnych grup, np. na odpisy amortyzacyjne lub odpisy aktualizujące wartość należności. W języku angielskim są

Atak fruciaka, czyli krótka rozprawka nad jakością tekstów w rodzimym języku

Bagatelizowanie jakości tekstów w języku ojczystym, które mają być tłumaczone na język obcy może kosztować tłumacza sporo stresu, wysiłku i nieprzespanych nocy. W tym względzie, nawet osoba z krótkim stażem w pracy tłumacza pisemnego miałaby zapewne bardzo wiele do powiedzenia. Prawdę powiedziawszy, bardzo często mając do czynienia z ‘dziełami’ klientów czuję się jak tytułowy bohater serialu Dr House. Niesforny bohater serialu często pokazywany był, gdy siedząc przed tablicą z wypisanymi symptomami pacjenta odbijał od ściany małą piłeczkę a na jego skroniach skrzyły się krople potu mające chyba w zamyśle reżysera serialu symbolizować wysiłek umysłowy, który wykonuje bohater. Odkąd rozpocząłem przygodę z tłumaczeniami pisemnymi nie ma tygodnia, w którym nie odgrywałbym tej sceny. Wpatrując się w ekran monitora intensywnie zastanawiam się, co autor tekstu w moim rodzimym języku chciałby przekazać światu swoim przesłaniem. Co przeszkodziło fruciakom skanibalizować twist’a? (oryginaln

Gdy słownik nie wystarcza... czyli kilka słów o codzienności tłumacza. Z cyklu - mini poradnik początkującego tłumacza. Część 1

Dzisiaj pozwolę sobie skupić się na podstawowych problemach, które czyhają na niedoświadczonego tłumacza. Jak można się domyślić, najwięcej kłopotów tłumaczom sprawia dobór odpowiedniego słownictwa. W dobie internetowych słowników, glosariuszy, milionów stron internetowych problem wydaje się na pierwszy rzut oka błahy. Nic bardziej mylnego. Czytelnik może to bardzo łatwo sprawdzić. Wystarczy, że dowolnym słowniku polsko-angielskim poszuka wyrażenia ‘dozownik celkowy’. Będzie to wyjątkowe trudne zdanie. Mimo licznych prób i długich minut poszukiwań często nie udaje się znaleźć odpowiednika danego wyrażenia. Sytuacja ta może wynikać z co najmniej dwóch powodów. Tłumacz może mieć do czynienia z wyjątkowo rzadkim wyrażeniem, które być może jest dostępne w bardzo specjalistycznym słowniku. Drugą przyczyną może być fakt, że dane wyrażenie jest najzwyczajniej w świecie wyrażeniem ‘slangowym’. Osoby piszące teksty, z którymi do czynienia mają tłumacze, bardzo często nawet nie zdają sobie spraw