Tłumaczysz pisemnie dla biur tłumaczeń, masz za dużo pracy a biura nie uznają
słowa nie? Na szczęście możesz z łatwością się ich pozbyć.
Bądź niepunktualny
Dla tłumacza, który nie dostarcza pracy w umówionym terminie
nie ma wytłumaczenia. Rzecz jasna, nie piszę tutaj o drastycznych sytuacjach,
gdy przykładowo tłumacz uległ wypadkowi i nawet nie miał szansy poinformować o
tym fakcie biura. Natomiast nagminnie zdarza się, że osoby przyjmujące zlecenie
ignorują wyznaczony termin, wpędzając biuro tłumaczeń w poważne kłopoty. Należy
zdać sobie sprawę z faktu, że często biura podpisują ze swoimi klientami umowy. Częścią
składową takich umów są kary umowne, naliczane między innymi na skutek
opóźnionego dostarczenia pracy.
Mogłoby
się wydawać, że to zjawisko opóźnionego oddawania prac przez tłumaczy jest marginalne, ale mnogość tego typu skarg na
tłumaczy na forach branżowych dowodzi, że ilość osób lekko traktujących swoje
zobowiązania jest zatrważająca. Dość groteskowe okazują się także późniejsze
tłumaczenia osób, które nie dotrzymały terminu.
Nie tłumacz się
Jeden z tłumaczy pracujący dla biura, z którym miałem
przyjemność współpracować spóźnił się znacznie z oddaniem pracy. Na pytanie o przyczynę takiego stanu rzeczy odrzekł szczerze, że ‘nie mógł dotrzymać terminu, bowiem jego
pies jęczał i domagał się spaceru’. W mniemaniu tego tłumacza, takie
wytłumaczenie było wystarczające dla przeszło ośmiogodzinnego opóźnienia!
Tłumaczenie posiadacza jęczącego psa wypada blado, przy sytuacji, którą
poznałem przeglądając jedno z forum dla tłumaczy. Opisano tam drastyczną
sytuację, w której naciskana przez klienta właścicielka biura tłumaczeń jakimś
cudem zdobyła numer telefonu do rodziców tłumaczki, której zleciła pracę. Było
to konieczne, bowiem tłumaczka najwyraźniej ‘zgubiła’ telefon. Od zrozpaczonych
rodziców tłumaczki dowiedziała się, że tłumaczka dwa dni wcześniej zginęła w
nieszczęśliwym wypadku drogowym. Wstrząśnięta nie kontynuowała tematu. Dopiero
po kilku miesiącach od wydarzenia, wiedziona intuicją i ciekawością weszła na
stronę internetową nieżyjącej już tłumaczki. Ze zdziwieniem zauważyła, że
strona jest najnormalniej w świecie aktualizowana i tłumaczka ma się w jak
najlepszej formie. Nie znam dalszego ciągu tej historii, ale ona doskonale
obrazuje, do czego prowadzi niekompetencja ludzi, z którymi może nawiązać
współpracę biuro.
Bądź niechlujny
Temat niechlujstwa tłumaczy jest tematem rzeką. Nie będę się
skupiał nad merytorycznymi niedoskonałościami tłumaczy, bo o tym traktują
liczne pozycje dostępne w księgarniach, autorstwa ludzi z pewnością dużo
bardziej kompetentnych ode mnie. W tym wpisie bardziej chodzi mi o wizualną
stronę oddawanych do klienta prac. Nieformalnym standardem jest oddawanie
tłumaczenia w stanie możliwie jak najwierniej odzwierciedlającym oryginał
dokumentu, nad który tłumacz pracuje. Jeżeli w tekście źródłowym znajduje się
tabela o określonej ilości kolumn i linii, taka sama tabela wraz z tłumaczeniem
powinna się znaleźć w przetłumaczonym dokumencie. Jeżeli tekst jest pisany
czcionką Times New Roman, taką samą czcionką należy wykonać tłumaczenie. Jeżeli
w tekście źródłowym jakiś fragment jest wytłuszczony, fragment tłumaczenia
oddający znaczenie wytłuszczonego tekstu źródłowego również winien być
wytłuszczony itp. Nie można oddawać do rąk klienta czegoś, co kompletnie nie
nadaje się do użytku. Pokrzywionych tabel, w których tekst ‘ginie’, Brakujących
(przeoczenie) fragmentów tekstu, nagłówków, które zamiast na górze strony
znajdują się na dole, klient po prostu takiej pracy nie zaakceptuje. Nawet
najlepsze od strony merytorycznej tłumaczenie dostarczone w nieakceptowalnej
formie powoduje niską finalną ocenę jakości pracy z wszystkimi tego konsekwencjami.
Z drugiej strony, z różnych przyczyn zdarza się, że nawet kiepskie tłumaczenie
zyska akceptację klienta, jeżeli jego wizualna forma go zadowoli. Najwyraźniej
mają rację specjaliści od marketingu skupiając się nad opakowaniem produktu, a
niekoniecznie nad jego zawartością.
Rzecz oczywista, może się zdarzyć, że przesłany dokument
źródłowy sam w sobie jest w fatalnym stanie. Częściowo nieczytelny, z ledwie
widocznymi rysunkami lub danymi liczbowymi, których odczytanie sprawia wiele
trudu. Trudno oczekiwać od tłumacza, aby w takiej sytuacji w dokumencie
tłumaczenia dostarczył świetnej jakości rysunki.
Samodzielnie podejmuj ważne decyzje
W sytuacji opisanej powyżej, gdy tekst jest nieczytelny i
nie gwarantuje uzyskania przyzwoitej jakości dokumentu docelowego należy jak
najszybciej skontaktować się z biurem i ustalić zasady, na jakich zostanie
oddane tłumaczenie. Być może biuro wynegocjuje z klientem, że tłumaczony
dokument będzie dostarczony bez rysunków, a nieczytelne dane zostaną opatrzone
stosownym komentarzem. Rozwiązań jest bez liku, ale wszystkie
opierają się na rozmowie z biurem, dobrej i rzeczowej współpracy. Fatalna
jakość tekstu źródłowego nie zwalnia tłumacza, który przyjął zlecenie, z
odpowiedzialności za stan dostarczonego do biura / klienta tłumaczenia. W tym
miejscu należy wspomnieć fakt, który może bulwersować tłumaczy. Zdarza się, że
pracownik biura przesyłając dokument do tłumacza nawet go nie otworzy. Tym
bardzie niezbędna jest prawidłowa komunikacja między tłumaczem a pracownikiem
biura.
Nie korzystaj z modułu sprawdzania pisowni
Ostatnią rzeczą, o której wspomnę przy okazji tak
pojmowanego przeze mnie niechlujstwa, jest niekorzystanie z modułu sprawdzania
pisowni, wbudowanego w większość edytorów tekstowych. Konsekwentnie, nawet
poprawne i schludne wizualnie dokumenty najeżone są tzw. literówkami, których
spore nagromadzenie może być przyczyną niepotrzebnej reklamacji i kłaść się cieniem na reputacji tłumacza. Każdorazowo przed oddaniem finalnej wersji
dokumentu należy bezwzględnie sprawdzić tekst z pomocą modułu sprawdzania
pisowni. Warto też przypomnieć, że najpierw ten moduł należy odpowiednio
ustawić. Edytor ‘Word’ najczęściej po zainstalowaniu ma zaznaczoną w ustawieniach
opcję ignorowania wyrazów pisanych wielkimi literami.
Nie kontroluj, czy wysłany dokument dotarł do biura
Zdarza się, że wysłany dokument nie dociera do adresata.
Może to być sprawka przeciążonego serwera, odczytania wiadomości przez program
jako wiadomości typu SPAM, ale może to być także efekt przemęczenia tłumacza,
który zasnął na klawiaturą zanim jeszcze zdążył nacisnąć przycisk ‘wyślij’.
Koniecznie należy ustalić zasady potwierdzenia odbioru dokumentu z klientem.
Dobrze zorganizowane biura natychmiastowo potwierdzają odbiór dokumentu, co
świadczy o ich zaangażowaniu i szacunku dla wysiłku tłumacza.
Ale przede wszystkim ignoruj wiadomości e-mail i nie
odbieraj telefonu
W sytuacji, gdy biura próbują skontaktować się z tłumaczem,
który mimo upływu ustalonego terminu nie oddał pracy, część tłumaczy nagle
nabiera wody w usta, nie odpisuje na maile i przestaje odbierać telefony. Nie
chciałbym osobiście znaleźć się w sytuacji, gdy z jednej strony klient dopytuje
się od stu-stronicowe tłumaczenie, które miało być do klienta dostarczone o godz. 9.00 podczas gdy od trzech godzin tłumacz nie odbiera telefonów i
nie odpisuje na wiadomości. Pół biedy, jeśli wykończony nocną weryfikacją śpi
sobie smacznie. Gorzej jeśli okaże się, że rozmyślił się ze zlecenia i nie
raczył poinformować o tym biura.
Jak widać, jest mnóstwo sposobów na pozbycie się
niewygodnego klienta. Gwarantuję wysoki poziom ich skuteczności, zdecydowanie
wyższy, niż poziom skuteczności propozycji pozyskiwania klienta.
zapraszam po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuń