Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2013

Deko handlu czy kilo roboty? Rzecz o współpracy z biurami tłumaczeń

Przeglądając liczna fora branżowe często spotykam się z negatywnymi opiniami dotyczącymi biur tłumaczeń. Zarzuty najczęściej dotyczą problemu prowizji pobieranej przez biura tłumaczeń. Zdarzają się osoby, które posądzają biura o to, że te ostatnie pobierają karygodną prowizję za 'przesyłanie tekstu od klienta do tłumacza i od tłumacza do klienta'. Jest to zarzut zdecydowanie nie na miejscu. Mam wrażenie, że osoby rzucające takie oskarżenia nigdy same nie miały potrzeby lub okazji pozyskiwać klientów w pełni samodzielnie. Nie zdają sobie sprawy z kosztów i czasochłonności procesu pozyskiwania klienta. O czym jeszcze warto wiedzieć? Po pierwsze należy pamiętać o tym, że solidne biuro bierze na siebie lwią część ryzyka w zakresie opóźnionych płatności czy nieuzasadnionych reklamacji. Niejednokrotnie brałem na siebie opisane wcześniej ryzyko. Pod-zlecając wykonanie pracy opłacałem wystawioną przez pod-wykonawcę fakturę a następnie mordowałem się wiele miesięcy walcząc o odz

Nie wierzcie bloggerom! Jak straciłem niedzielę w 40 stron.

Polak Polakowi wilkiem - mówi stare polskie porzekadło. Wilki niemal wytrzebiliśmy, zastępując je laptopami i innymi cyfrowymi cudami. Watahy nam nie grożą. Zwłaszcza, odkąd jakiś czas temu dorżnięciem postraszył je jeden z ministrów. Największym zagrożeniem są nieodpowiedzialni bloggerzy.   Moja dzisiejsza opowieść będzie momentami niesmaczna. Mimo, iż poświęcam ją polskiej literaturze, osoby z dużą wyobraźnią i wrażliwe na estetykę mogą poczuć ból wykręcanych wnętrzności i smród prostactwa językowego. Odwiedziłem kilka dni temu Empik z myślą, że wesprę polskiego pisarza kilkoma dyszkami. Zaciekawiła mnie książka Katarzyny Michalak zatytułowana "Mistrz". W odróżnieniu od kilku poprzednich, które wziąłem w swoje spragnione kultury dłonie, książka była polecana przez ... polskich bloggerów (a ściślej mówiąc bloggerki). Przyznać muszę, że dla mnie to było coś nowego. Zamiast zachwytów dziennikarzy New York Times'a czy kilku ciepłych słów jakiejś uznanej pisarki wy

Tłumacz na swoim, blaski i cienie prowadzenia działalności gospodarczej

Zdecydowana większość tłumaczy pisemnych pracuje w domu. W Polsce stosunkowo niewiele jest biur tłumaczeń, które zatrudniają tłumaczy w swoich siedzibach. Duża część pracowników biur to po prostu pracownicy administracyjni, którzy de facto zajmują się nadzorowaniem procesu obiegu dokumentów a nie ich tłumaczeniem. Niewielka liczba biur tłumaczeń zatrudniających tłumaczy na tzw. etacie wynika ze specyfiki branży tłumaczeń pisemnych.  Elektroniczny obieg dokumentacji bardzo usprawnia i przyśpiesza proces relacji klient - biuro i biuro – tłumacz. Specyfika poczty elektronicznej powoduje, że w praktyce tyle samo trwa przesłanie dokumentu do pracownika znajdującego się w pomieszczeniu obok, co jego przesłanie z biura zlokalizowanego w Warszawie do tłumacza siedzącego z kawą przy komputerze w Białce Tatrzańskiej. Dość logiczny wydaje się fakt, że biura tłumaczeń chętnie korzystają też z faktu, że nie muszą w związku z tym opłacać czynszu z tytułu wynajmu dużych pomieszczeń biurowych cz

CATastrofa czy wydatna pomoc? Oprogramowanie wspierające pracę tłumacza.

Bardzo ważnym narzędziem wykorzystywanym przez tłumaczy pisemnych są wszelkiego rodzaju programy typu CAT (computer aided translation). Jest to oprogramowanie stworzone z myślą o wspieraniu procesu tłumaczenia. Nie należy w żadnym przypadku mylić tego rodzaju oprogramowania z tzw. translatorami. Upraszczając sprawę, programy typu CAT zapamiętują każdą jednostkę tekstu (najczęściej pojedyncze zdanie), którą tłumaczy tłumacz wraz z jednostką, która jest efektem jej tłumaczenia. W ten sposób tłumacz buduje swoją bezcenną bazę terminologiczną. Trywializując, jeżeli zdanie ‘autobus odjeżdża o godz. 9.00’ przetłumaczymy ‘the bus goes at 9.00’, a w dalszej części tekstu pojawi się zdanie ‘autobus odjeżdża o godz. 10.30’, program automatycznie ‘podstawia’ wcześniej przetłumaczoną jednostkę (the bus goes at 9.00) wskazując jednocześnie wyraźnie, że korekty wymaga jedynie godzina odjazdu. Co wyjątkowe istotne, taki ‘podobny fragment’ nie musi się pojawić w tym samym dokumencie. Jeżeli po

Duży może więcej

Dzisiaj krótki wpis dla wielbicieli gadżetów i dyskusji o wyższości jednego sprzętu nad drugim. Jest rzeczą oczywistą, że podstawowym narzędziem w pracy tłumacza jest komputer. Jego typ i klasę osobiście uważam za rzecz drugorzędną. Najczęściej pracujemy z otworzonym okienkiem edytora tekstowego oraz przeglądarką internetową obsługującą dostępne w sieci słowniki. Ewentualnie do tego zestawu dochodzi jakiś słownik na dysku CD. Nawet starej daty komputery swobodnie sobie radzą z takim zestawem. Dlatego na pytanie, komputer stacjonarny czy laptop odpowiadam … Monitor Uważam dobrej klasy monitor za podstawowy sprzęt, w który faktycznie warto zainwestować większą kwotę, jeżeli się taką dysponuje. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że spoglądanie przez 10 godzin dziennie w monitor starej generacji emitujący szkodliwe promieniowanie naraża tłumacza na problemy ze wzrokiem a także na inne problemy zdrowotne. Z przyczyn komfortu pracy, biorąc pod uwagę niewielkie różnice cenowe monit