wtorek, 15 stycznia 2013

CATastrofa czy wydatna pomoc? Oprogramowanie wspierające pracę tłumacza.


Bardzo ważnym narzędziem wykorzystywanym przez tłumaczy pisemnych są wszelkiego rodzaju programy typu CAT (computer aided translation). Jest to oprogramowanie stworzone z myślą o wspieraniu procesu tłumaczenia. Nie należy w żadnym przypadku mylić tego rodzaju oprogramowania z tzw. translatorami.

Upraszczając sprawę, programy typu CAT zapamiętują każdą jednostkę tekstu (najczęściej pojedyncze zdanie), którą tłumaczy tłumacz wraz z jednostką, która jest efektem jej tłumaczenia. W ten sposób tłumacz buduje swoją bezcenną bazę terminologiczną. Trywializując, jeżeli zdanie ‘autobus odjeżdża o godz. 9.00’ przetłumaczymy ‘the bus goes at 9.00’, a w dalszej części tekstu pojawi się zdanie ‘autobus odjeżdża o godz. 10.30’, program automatycznie ‘podstawia’ wcześniej przetłumaczoną jednostkę (the bus goes at 9.00) wskazując jednocześnie wyraźnie, że korekty wymaga jedynie godzina odjazdu. Co wyjątkowe istotne, taki ‘podobny fragment’ nie musi się pojawić w tym samym dokumencie. Jeżeli podobne zdanie do zdania już przetłumaczonego pojawi się w tekście, nad którym tłumacz pracuje trzy lata później, program w ułamku sekundy odnajdzie taki fragment i podstawi go automatycznie. Podkreślam, że opis sposobu działania tego typu oprogramowania jest w tym miejscu bardzo mocno uproszczony.

W rzeczywistości to bardzo potężne narzędzia, o których możliwościach można przekonać się tylko i wyłącznie używając ich w pracy. Ludzie bardzo często nie zdają sobie sprawy, ile informacji powtarza się w dokumentach, które tworzą. Efektem globalizacji jest ciągłe dążenie do standaryzacji, dotyczy to również dokumentacji. W jednym z poprzednich wpisów wspominałem, przy okazji opisu sposobu zapisywania plików, przedsiębiorstwo zajmujące się importem kosiarek. Być może modele kosiarek będą bardzo różne, ale zapewniam, że znaczna część instrukcji będzie identyczna lub niemal identyczna. Czy zasady dotyczące bezpieczeństwa obsługi kosiarki będą istotnie różne? Czy instrukcja traktująca o montażu ostrza w kosiarce model 2KP będzie inna niż w modelu 2KP10? Czy informacja dotycząca utylizacji kosiarki po zakończeniu jej okresu żywotności będzie inna dla obu w/w modeli kosiarki? Oczywiście, można ręcznie porównywać oba teksty (po warunkiem, że tłumacz we wrześniu pamięta, iż wykonał w styczniu podobne tłumaczenie) i kopiować przetłumaczone już fragmenty. Należy się jednak liczyć z tym, że w dużym fragmencie tekstu coś nam może umknąć, coś mogło ulec zmianie lub coś być może dopisano. Pozostaje tylko uważna weryfikacja, słowo po słowie, linijka po linijce, która jest czasochłonna i pracochłonna. Nie wspominając już faktu, że mimo nieznacznych zmian w treści instrukcji zmianie może ulec przykładowo jej układ, przysparzając kolejnych problemów. Wszystkie te problemy rozwiązuje oprogramowanie typu CAT.

Bardzo ważną funkcją tego rodzaju programów, na którą warto zwrócić uwagę, jest wydzielanie fragmentów, które są w danym momencie tłumaczone. Najprościej rzecz ujmując, program wydziela jedno zdanie np. ramką koloru niebieskiego a pod spodem tłumacz znajdzie ramkę żółtą, w którą wpisuje tłumaczenie fragmentu oznaczonego ramką niebieską. Po zakończeniu procesu tłumaczenia zdania, wystarczy zatwierdzić jednostkę i program automatycznie ‘wyławia' kolejny fragment. Mam nadzieję, że rzecz opisałem na tyle zrozumiale, aby zachęcić czytelnika do praktycznego zgłębienia tematu oprogramowania CAT.

Podsumowując, dzięki programom typu CAT znacznemu przyśpieszeniu ulega proces tłumaczenia. Dzieje się tak dlatego, że tłumacz nie powiela tłumaczeń raz już przetłumaczonych fragmentów. Pracę ułatwia także fakt, że programy tego rodzaju wyraźnie wydzielają i wskazują fragment tekstu, który podlega procesowi tłumaczenia. Dzięki temu tłumacz nie musi ‘nadpisywać’ tekstu ani wykonywać żadnych innych czynności poza samym tłumaczeniem. Dodając do tego informację, że przetłumaczony program w miarę możliwości automatycznie zachowa format fragmentu źródłowego, nawet osoba nieobeznana z takim oprogramowaniem może łatwo wyobrazić sobie, o ile przyśpiesza sam proces tłumaczenia.

Wybór tego rodzaju oprogramowania ze względu na mnogość propozycji nie jest łatwa. Na szczęście, duża część producentów umożliwia bezpłatne wykorzystanie programu przez określony czas lub do określonej wielkości pliku, dzięki czemu tłumacz może zapoznać się z dużą ilością programów i dokonać możliwie najlepszego wyboru. Teoretycznie, jednym z najbardziej rozpoznawalnych programów CAT jest TRADOS, który mnie osobiście nie przypadł do gustu, ale wielu innych tłumaczy nie wyobraża sobie korzystania z innego oprogramowania. Zachęcam do eksperymentowania, bo w tym przypadku gra jest jak najbardziej warta świeczki.

Osoby zainteresowane szerzej tematyką technologii tłumaczeniowych zachęcam do zapoznania się z pracą Sebastiana Kozłowskiego dostępną pod adresem http://kf.mish.uw.edu.pl/kog/kog_seb.pdf

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Duży może więcej


Dzisiaj krótki wpis dla wielbicieli gadżetów i dyskusji o wyższości jednego sprzętu nad drugim.

Jest rzeczą oczywistą, że podstawowym narzędziem w pracy tłumacza jest komputer. Jego typ i klasę osobiście uważam za rzecz drugorzędną. Najczęściej pracujemy z otworzonym okienkiem edytora tekstowego oraz przeglądarką internetową obsługującą dostępne w sieci słowniki. Ewentualnie do tego zestawu dochodzi jakiś słownik na dysku CD. Nawet starej daty komputery swobodnie sobie radzą z takim zestawem. Dlatego na pytanie, komputer stacjonarny czy laptop odpowiadam …

Monitor

Uważam dobrej klasy monitor za podstawowy sprzęt, w który faktycznie warto zainwestować większą kwotę, jeżeli się taką dysponuje. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że spoglądanie przez 10 godzin dziennie w monitor starej generacji emitujący szkodliwe promieniowanie naraża tłumacza na problemy ze wzrokiem a także na inne problemy zdrowotne. Z przyczyn komfortu pracy, biorąc pod uwagę niewielkie różnice cenowe monitorów odradzam oszczędności na rozmiarze monitora. 

Zdecydowanie groteskowo brzmią porady sprzedawców sprzętu komputerowego, którzy proponują mi maszyny wyposażone w ekran o rozmiarze 13 cali. Mimo ich gorących zapewnień, że to idealny sprzęt i sami z takiego korzystają, zdecydowanie uważam takie propozycje dla tłumacza za nieporozumienie. Osobiście korzystam z monitora o przekątnej 24 cali podpiętego do laptopa. 

Dlaczego aż 24 cali? Odpowiedź jest bardzo prosta. Wystarczy przyłożyć do monitora o tej przekątnej dwie kartki formatu A4. Mieszczą się idealnie zostawiając jeszcze zapas na margines. Dzięki temu rozwiązaniu, weryfikując wykonaną przez siebie pracę tłumaczeniową, na jednym ekranie wyświetlam jednocześnie dokument źródłowy oraz przetłumaczony dokument. Nie muszę przesuwać stron w prawo lub w lewo, co znacznie podnosi komfort i tempo procesu weryfikacji tekstu. Dodatkowo na ekranie laptopa mogę przykładowo korzystać ze słownika unikając potrzeby przełączania okien na monitorze głównym. 

Zdecydowanie należy przy zakupie monitora zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza to tzw. częstotliwość odświeżania. Im częstotliwość wyższa, tym lepiej dla oczu. Druga, to rodzaj matrycy (matowy lub błyszczący, tzw. glare) Jestem gorącym zwolennikiem matryc matowych. Pracując z monitorem matowym oczy mniej się męczą. Matryca taka wydaje mi się także bardziej 'odporna' na wszelkiego rodzaje refleksy świetlne, co ma znaczenie, zwłaszcza jeżeli tłumacz wykonuje swoją pracę w bardzo oświetlonym pomieszczeniu. 

Podkreślam, że opracowane przeze mnie rozwiązanie służy jedynie podniesieniu komfortu pracy i nie ma mowy o tym, że inne rozwiązania nie mogą być równie skuteczne.
Wraz z nowymi systemami, np. Windows 8 które ‘z natury’ są przystosowane do wyświetlania na jednym monitorze wielu aplikacji na raz warto rozważyć kupno jeszcze większego monitora.